A A A

Deszcz w Lesku


Tytuł wpisu nawiązuje do piosenki „Deszcz w Cisnej”, którą śpiewała Krystyna Prońko. Lesko, to początek krainy zwanej Bieszczadami. Lało, lało i jeszcze raz lało. Ale jak to zwykle bywa, za naszą sprawą, a właściwie naszej muzyki – padać przestało.
Udany koncert dla odważnych, którzy nie bali się deszczu i z pewnością nie żałowali czasu spędzonego z nami. O tym, że się podobało, niech świadczy fakt, że po koncercie przyszli miejscowi panowie w kapeluszach i poczęstowali nas czymś mocniejszym na rozgrzanie.

Było bardzo śmiesznie, gdy Marysi zaczęła spadać firmowa spódniczka... Do końca koncertu trzymała ja w garści.

jak na imprezę agroturystyczną przystało, swoje specjały oferowali wystawcy z całej Polski. Były pajdy swojskiego chleba ze smalcem i małosolnym ogórkiem.
Dużym zaskoczeniem było miodowe raciborskie, ale jeszcze bardziej mnie i Piotrkowi przypadło do smaku ciemne, miodowe, lubuskie. Wyśmienity bukiet, smak, no i spora ilość procentów...

Dziękujemy za serdeczność Pani Bożenie Czuryk – Dyrektor Bieszczadzkiego Domu Kultury i jej pracownikom. Mamy nadzieję, że powrócimy tu jeszcze. Nie koniecznie w deszczu.

W podstronie „FOTO” zdjęcia Zenka Martingera

Powered by Quick.CMS